Wywiad Komendanta Głównego Policji nadinsp. Jarosława Szymczyka dla Rzeczpospolitej wywołał falę komentarzy w środowisku policyjnym.
Komendant Główny Policji, podejrzewany dotychczas o zbyt bliskie relacje z NSZZ Policjantów, wypowiedział się w „Rzeczpospolitej” w obszernym wywiadzie między innymi w sprawie zwalniania ze stanowisk policjantów z rodowodem milicyjnym. Pokazał, że jest mu o wiele bliżej do szefostwa resortu, które postanowiło zwolnić tych ludzi z przyczyn politycznych, niż do Związku Zawodowego Policjantów.
Wypowiedź Komendanta Głównego wywołała szereg komentarzy w środowisku policyjnym, które zna prawdziwe powody i mechanizmy odejścia doświadczonych funkcjonariuszy.
Kariera samego Komendanta Głównego Policji przeczy tezie zawartej w wywiadzie dla Rzeczypospolitej, że młodzi ambitni i dobrze wyszkoleni oficerowie policji musieli kruszyć szklane sufity by się przebić. Pan Komendant już po 11 latach służby, w roku 2001 objął funkcję kierowniczą jako komendant komisariatu. Przeszedł przez wszystkie szczeble kariery zawodowej aż do funkcji Komendanta Głównego Policji, pomimo tego, że w służbie pozostawała duża grupa funkcjonariuszy z rodowodem milicyjnym…
Biuro Prasowe
ZG NSZZ Policjantów
Poniżej treść wywiadu dla Rzeczpospolitej:
Komendant główny policji Jarosław Szymczyk: Polska policja tylko dla uczciwych
Chcemy skruszyć szklane sufity, żeby mogli się przebić funkcjonariusze z rodowodem policyjnym, a nie milicyjnym. Świeża krew daje napęd – mówi Grażynie Zawadce komendant główny policji Jarosław Szymczyk.
Rzeczpospolita: Wizerunek policji został ostatnio nadwerężony sprawą podróbek perfum, które zamiast liczyć, brali dla siebie funkcjonariusze Biura uważanego za elitarne.
To był cios. Centralne Biuro Śledcze Policji to profesjonaliści prowadzący najtrudniejsze śledztwa i likwidujący najgroźniejsze grupy przestępcze. Niestety, na tym pozytywnym obrazie pojawiła się rysa. Myślę, że nikt z nas nie przewidywał, że mogło dochodzić do nadużyć w wydziale ekonomicznym warszawskiego zarządu CBŚP. Analizujemy tą sprawę, aby takie sytuacje już się nie powtórzyły. Nie ma przyzwolenia na łamanie prawa w szeregach policji. Przez pryzmat jednej sprawy nie można jednak dyskredytować wieloletnich działań funkcjonariuszy CBŚP.
Zarzuty za przywłaszczenie perfum z rozbitej gangsterskiej fabryki usłyszało 16 policjantów CBŚP, kilku jest w areszcie. Co z nimi będzie?
W tej sprawie toczy się postępowanie prokuratorskie i jeśli zarzuty się potwierdzą, wobec funkcjonariuszy zostaną wyciągnięte konsekwencje karne. Los podejrzanych o popełnienie przestępstw jest przesądzony. W stosunku do tych, którzy usłyszeli zarzuty, została wszczęta procedura wydalenia ze służby. Postawienie zarzutów traktujemy jako tzw. oczywistość popełnienia czynu i na tej podstawie będziemy ich wydalać z naszych szeregów. Nastąpi to w najbliższych dniach. Należy podkreślić, że ta sprawa wyszła na jaw dzięki uczciwym policjantom, którzy zgłosili się do Biura Spraw Wewnętrznych, nie bojąc się etykiety zdrajców. Przełożeni muszą uświadamiać policjantom, że nie mogą bezkrytycznie przyglądać się sytuacjom łamania prawa w naszych szeregach w imię fałszywie pojmowanej solidarności zawodowej.
Dlaczego policjanci z elitarnej komórki połakomili się na podrabiane perfumy? Za niskie zarobki, zły dobór?
Nie potrafię pojąć motywacji ludzi, którzy dopuścili się tych czynów. Za niskie zarobki czy trudna sytuacja materialna nie mogą być usprawiedliwieniem takich zachowań czy jakiejkolwiek formy korupcji. Warunki służby i wynagrodzenia są znane wszystkim policjantom i pracownikom policji, nikogo się nie zmusza do noszenia munduru. Potrzebujemy ludzi uczciwych, oddanych służbie, zaangażowanych w zapewnienie bezpieczeństwa. Tłumaczenie, że za mało zarabiam i przyjmuję jakąś korzyść majątkową, jest nie do przyjęcia. Każda z podobnych sytuacji będzie się kończyła natychmiastowym zwolnieniem. Policjanci muszą wiedzieć, że nie warto się sprzeniewierzać rocie ślubowania, łamać prawa, bo droga jest tylko jedna. Uczciwi policjanci, rzetelnie wykonujący obowiązki, mogą liczyć na moje wsparcie i nagrody. A co do trybu doboru ludzi do CBŚP, zastanawiamy się, jak udoskonalić procedury.
Jak znaleźć patent na uczciwość i kompetencję?
Centralne Biuro Śledcze Policji uchodzi za wyjątkową formację, ale jedyne, co mają pracujący w nim funkcjonariusze, to prestiż. Grupy zaszeregowania i dodatki, generalnie gratyfikacja za zajmowanie się najpoważniejszym obszarem przestępczości w kraju i poza jego granicami w porównaniu z innymi służbami jest mniejsza. Dlatego są problemy ze znalezieniem ludzi do tej formacji. To się musi zmienić. Służba w pionie, który zwalcza zorganizowaną przestępczość, powinna dawać odpowiednią gratyfikację. Do Centralnego Biura Śledczego Policji powinni przychodzić najlepsi, także dlatego, że oferuje ono coś więcej niż tylko prestiż.
Najpierw trzeba zbudować wydział ekonomiczny w warszawskim CBŚP od nowa.
Jest już nowy naczelnik i zastępca zarządu warszawskiego CBŚP oraz kierownictwo Wydziału Ekonomicznego. Rekrutujemy wartościowych funkcjonariuszy, żeby odbudować jakość i wizerunek. Ten wydział wymaga wyspecjalizowanej wiedzy. Będziemy się posiłkowali funkcjonariuszami, którzy znają tę problematykę, i najlepszymi fachowcami w kraju, jeśli będzie taka potrzeba.
Nadużycia gospodarcze rozwijają się dzisiaj wyjątkowo burzliwie. Skąd takie zainteresowanie nimi świata przestępczego?
Przestępczość ekonomiczna, zwłaszcza zorganizowana, staje się dominująca. Dzisiaj łatwiej jest rozkręcić karuzelę VAT-owską i wyłudzić nienależny zwrot podatku czy też założyć fabrykę produkującą nielegalne wyroby tytoniowe. Dlatego w tych obszarach – obok przestępczości narkotykowej – lokują aktywność grupy przestępcze. Zdajemy sobie sprawę z tych zagrożeń, dlatego 2016 r. był pierwszym, kiedy wśród priorytetów w obszarze przestępczości ekonomicznej znalazły się wyłudzenia podatku VAT, przestępczość akcyzowa czy dotycząca wyłudzeń środków unijnych. Generują one ogromne straty dla Skarbu Państwa, więc wymagają naszej wyjątkowej aktywności.
Jak skuteczniej je zwalczać?
Chcemy zbudować pion ogólnopolski do zwalczania przestępczości ekonomicznej, na wzór Centralnego Biura Śledczego Policji. Nadużycia gospodarcze ściga CBŚP, wydziały do walki z przestępczością gospodarczą w komendach wojewódzkich, miejskich i powiatowych. Każdy ma innego nadzorcę. Nie chcemy zabierać spraw ekonomicznych z poszczególnych jednostek policji, ale dzięki centralnej koordynacji nie będzie dublowania czynności. Z tysiąca dodatkowych etatów, które na ten rok dała policji ustawa budżetowa, chcielibyśmy część wykorzystać właśnie na wzmocnienie pionów do walki z przestępczością gospodarczą. Reforma w tym zakresie to duża i trudna zmiana, realny termin jej wejścia w życie to 1 stycznia 2018 r.
Konfiskata majątków przestępców to dobre rozwiązanie?
– Jak najbardziej, konfiskata rozszerzona pozwoli nam działać skuteczniej. Mamy specjalne wydziały zajmujące się ujawnianiem i zabezpieczeniem mienia na poczet przyszłych kar, a także pozbawianiem sprawców korzyści z przestępstwa. O ile odzysk jest w miarę możliwości prosty, to z odbieraniem majątków przestępcom dotąd było trudniej, ponieważ były w różny sposób ukrywane. Podniesienie kar za przestępstwa gospodarcze i wprowadzenie konfiskaty rozszerzonej, utworzenie Krajowej Administracji Skarbowej to działania, które podejmuje państwo, żeby uszczelnić nasz system podatkowy. I są to działania potrzebne, zwiększające również skuteczność Policji.
Ostatnio głośno było o braku aresztu dla zatrzymanego przez policję Hossa, szefa mafii oszustów metodą na wnuczka. Policja dwa razy musiała go łapać.
– Mógłbym bez końca wymieniać podobne przykłady, kiedy z trudem zatrzymywani sprawcy, stwarzający zagrożenie powinni trafiać do aresztu, a pozostawali na wolności. Sprawa Hossa pokazuje, że decyzje sądów często są niezrozumiałe. Nie podejmuję się oceny pracy sądów, jednak pewnie policjanci chcieliby widzieć większą sprawność i skuteczność w ich działaniu. Policja potrafi złapać Hossa drugi raz, tylko czy przez czas, kiedy był na wolności, kilka kolejnych starszych osób nie straciło oszczędności swojego życia?. Co się zmieniło od pierwszego zatrzymania Hossa, gdy zdaniem sądu brak było podstaw do tymczasowego aresztowania? Później sąd uznał, że jednak są podstawy do zastosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu.
Jak ocenia pan współpracę z prokuraturą?
– Z perspektywy stanowiska komendanta głównego widzę, że nastąpiła zauważalna zmiana podejścia prokuratury. Mam sygnały od policjantów, że relacje są bardzo partnerskie, za co dziękowałem w Prokuraturze Krajowej podczas podsumowania 2016 roku. Różnice zdań czasami występują, możemy mieć inne spojrzenie na różne sprawy, ale ważne, że gramy w tej samej drużynie. Jeśli wypracowujemy wspólne stanowisko, kierunek działania, to jest to gwarancja sukcesu. I to dzisiaj się dzieje.
Jakiś konkretny przykład?
– Kilka dni temu policjant z komendy stołecznej po służbie podjął interwencję wobec osób, które dopuściły się przestępstwa, został dotkliwie pobity, sprawców zatrzymano. Sprawcy na wniosek prokuratury natychmiast zostali aresztowani. Bardzo zależy mi na prawnej ochronie i wsparciu policjantów.
Policji dostało się za publikację zdjęć protestujących przed Sejmem. Jak pan ocenia tę decyzję?
– Zasada legalizmu obowiązująca w polskim prawie wymaga, żeby takie zdjęcia opublikować. Policja ma obowiązek ustalić i ścigać sprawców przestępstw i wykroczeń. Dysponując materiałem dowodowym w postaci wizerunku sprawcy musi wykorzystać wszelkie możliwości, by dowiedzieć się, kim on jest i postawić go przed wymiarem sprawiedliwości. Zwłaszcza że obecni na miejscu policjanci widzieli, że łamane jest prawo. Gdyby policjanci mając materiał dowodowy nic z nim nie zrobili, naraziliby się na zarzut niedopełnienia obowiązków.
Jednak podniosły się głosy, że przez publikację zdjęć napiętnowano pokazane osoby i je skazano.
– O winie decyduje sąd. W Polsce jest wolność zgromadzeń, więc policja nie ma prawa wyciągać jakichkolwiek konsekwencji wobec kogoś, kto w sposób legalny uczestniczy w zgromadzeniu, i dopóki ja będę komendantem głównym, nigdy na to nie pozwolę. Jednak jeśli ktoś dopuszcza się przestępstwa czy wykroczenia pod płaszczykiem uczestnictwa w zgromadzeniu, to nie może być taryfy ulgowej. Policja mając możliwość dotarcia do sprawcy przestępstwa, podkreślam – sprawcy, a nie do uczestnika zgromadzenia – ma obowiązek ustalić kim jest ten człowiek i przedłożyć materiały sądowi do oceny.
Ustawa dezubekizacyjna przerzedziła policyjne szeregi. Czy nie obawia się pan luki pokoleniowej?
Od powstania policji mija 27 lat. W tym czasie wykształciła i przygotowała kadry. Odejścia są przykre, ale pamiętajmy, że świeża krew też daje napęd. Wspólnie z kierownictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji uznaliśmy, że nadszedł czas, żeby formacją zarządzali policjanci, którzy rozpoczęli służbę już w policji. To było skruszenie szklanych sufitów, bo często ludzie z rodowodem policyjnym nie mogli się przebić. Dzisiaj taką możliwość im stworzyliśmy. Chcę podkreślić, że ludzi, którzy zaczynali służbę wcześniej, a pełnili funkcje kierownicze, nikt nie wyrzucał. Proponowaliśmy im różne rozwiązania – jedni z nich skorzystali, inni, mając pełną wysługę, odeszli na emerytury.
Został pan szefem policji rok temu, 13 kwietnia 2016 r. Co się udało osiągnąć?
13 kwietnia 2016 r. postawiłem sobie kilka priorytetów. Dwa dotyczyły wydarzeń globalnych – szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. To był ogromny sukces, choć zagrożeń było mnóstwo. Zapewniliśmy bezpieczeństwo na tak wysokim poziomie, że podziękowania i słowa uznania otrzymywaliśmy nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. W samym Krakowie było około 2 milionów pielgrzymów, a odnotowywaliśmy tylko pojedyncze przypadki naruszenia prawa. Chcę jeszcze raz podziękować wszystkim policjantom i pracownikom za zaangażowanie, bo dzięki nim mogliśmy oglądać spontaniczne podziękowania pielgrzymów, którzy bili brawo funkcjonariuszom wracającym ze służby.
Czego dotyczył trzeci, długofalowy priorytet?
To ustawa modernizacyjna i 6 mld zł dla policji. Wiąże się to z dodatkowymi inwestycjami i nowym sprzętem, a także podwyżkami płac dla policjantów i pracowników – pierwszy etap podwyżki mamy za sobą, drugi będzie w 2019 r. Kupimy m.in. środki transportu, kamery do rejestracji przebiegu interwencji, śmigłowce, drony. Cieszę się również, że w końcu 2016 r. w policji było tylko ok 2 proc. wakatów. To najniższy wskaźnik, odkąd pamiętam, i jednocześnie najwyższy stan zatrudnienia.
Czy prawdziwe były pogłoski, że chciał pan zrezygnować ze stanowiska? Podobno chodziło o brak swobody…
– Nie planowałem odejścia, nie składałem raportu, to nieprawdziwe pogłoski. Nadzór jest czytelnie zdefiniowany, określają go przepisy. Ustawa o policji określa dokładnie kompetencje. Jest tam wyraźny zapis o nadzorze właściwego ministra spraw wewnętrznych i administracji nad komendantem głównym policji, i w oparciu o te przepisy współpracujemy. Minister nie wkracza w kompetencje ustawowo przewidziane dla mnie, a ja nie odważyłbym się pójść w przeciwnym kierunku, zwłaszcza, że jestem w formacji od 27 lat i dla mnie hierarchiczność policji jest jednym z jej filarów i nie podlega dyskusji.
Wiele starych spraw jest dotąd nierozwiązanych, chociaż technika stwarza dziś możliwości ich wykrycia. Ma pan pomysł, jak to zmienić?
Ciężar gatunkowy przestępczości kryminalnej mocno spadł. Są jednak sprawy z przeszłości, które pozostają niewyjaśnione. Wiele z nich odkrywają komórki zwane Archiwum X, które są w komendach wojewódzkich. Myślę o stworzeniu podobnej komórki w Komendzie Głównej Policji, która mogłaby się zająć starymi sprawami, ale też koordynować takie sprawy prowadzone w komendach wojewódzkich, by skuteczniej pociągać do odpowiedzialności tych, którym się wydaje, że zbrodnia uszła im bezkarnie.
Jak ocenia pan skuteczność pracy policji?
Każdego dnia policjanci dają przykład profesjonalizmu, chociażby niedawne ustalenie sprawców zabójstwa w Niemczech, zatrzymanie Kajetana P. czy bagatelizowana chyba też przez wielu sprawa „bombera” z Wrocławia. Eksperyment procesowy w tej ostatniej sprawie pokazał, z jak wielką tragedią musielibyśmy się zmierzyć, gdyby doszło do eksplozji ładunku w autobusie. Ten zamach mógł przynieść wiele ofiar śmiertelnych. Zatrzymanie tego człowieka to była kapitalna praca policjantów, którzy przez pięć dni, 24 godziny na dobę praktycznie nie wychodzili z pracy, mając świadomość, że „bomber” może próbować podłożyć kolejny ładunek. Kiedy na konferencji po jego zatrzymaniu ktoś mnie zapytał, dlaczego to tak długo trwało, miałem ochotę „wyjść z siebie”. To było pięć morderczych dni. Ustaliliśmy i zatrzymaliśmy sprawcę, nie mając żadnego punktu zaczepienia – to był student, nienotowany, a jednak przygotowany do tego, co chciał zrobić. Drobiazgi decydowały o tym, że wpadliśmy na jego trop. To pokazuje profesjonalizm policjantów. Praktycznie nie ma dnia, by funkcjonariusze nie uratowali komuś życia, często ryzykując swoje życie lub zdrowie. Dlatego jestem dumny, że mogę stać na czele ponadstutysięcznej formacji policjantów i pracowników cywilnych.
Nadinsp. dr Jarosław Szymczyk służy w policji od 1990 r., zaczynał w Gliwicach. Ukończył Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie i Wydział Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego. W 2016 r. uzyskał stopień naukowy doktora na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.