Brakuje policjantów do patrolowania ulic, nie ma chętnych do założenia munduru, by zastąpić odchodzących – alarmują tvn24.pl funkcjonariusze. Bezpieczeństwo Polaków jest niezagrożone, a policja będzie miała rekordowe zatrudnienie – przekonuje komenda główna. Od miesięcy dziennikarze tvn24.pl monitorują sytuację w szeregach policji. Z nieoficjalnych rozmów wynika, że szybko topnieje liczba funkcjonariuszy, czego efektem może być pogorszenie bezpieczeństwa Polaków.
Komenda Główna Policji informuje jednak, że wszystko jest w porządku. Jak czytamy w odpowiedzi na nasze pytania, stan wakatów, czyli nieobsadzonych etatów, jest pod kontrolą.
„Jest dramat”
Obraz ten burzy relacja, którą radnym Kudowy-Zdrój złożył komendant tamtejszej jednostki podinspektor Grzegorz Dacyszyn. – Służba patrolowa można powiedzieć, że w Kudowie nie istnieje. Ciężko jest zauważyć policjantów w patrolu pieszym – wyznał podinspektor. Komendant wyjaśniał, że jeszcze niedawno ulice tego dziesięciotysięcznego uzdrowiska patrolowało dziewięciu policjantów. Jednak od stycznia będzie miał on do dyspozycji już tylko trzech.
Jak powiedział Dacyszyn radnym, sytuacja w Kudowie nie różni się od tego, co się dzieje w całym województwie dolnośląskim, w którym brakuje 500 policjantów. Według niego jest o tyle niebezpiecznie, że po prostu nie ma chętnych do rozpoczęcia służby w policji. Jak twierdzi Dacyszyn, kandydatów jest tak mało, że szkołom policji nie opłaca się uruchamiać obowiązkowych kursów podstawowych dla kilku zaledwie chętnych, zebranych z trudem w całym województwie. – Przy naborze na 100 [wolnych etatów – red.] jest trzydziestu chętnych, a zostaje [policjantami – red.] może 10 – wyliczał podinspektor.
Jest super
Dokładnie o takich samych problemach alarmują nas doświadczeni policjanci. Z ich słów wynika, że nie ma chętnych do zastąpienia odchodzących na emerytury funkcjonariuszy. Tymczasem w naturalnym tempie każdego roku odchodzi ze służby około trzech tysięcy funkcjonariuszy. – Nowe zjawisko to odejścia młodych policjantów po kilku lub kilkunastu miesiącach spędzonych w mundurze. Słyszałem o przypadkach, że już po kilku pierwszych musztrach chłopcy uciekali ze szkolenia – relacjonuje nam jeden z oficerów. Zapytaliśmy Komendę Główną Policji, ilu funkcjonariuszy w tym roku odeszło ze służby jeszcze przed uzyskaniem praw emerytalnych. Zapytaliśmy również, ilu zrezygnowało w pierwszych trzech latach służby. Jednak dwukrotnie wysyłane pytania zostały zignorowane. Z odpowiedzi, które otrzymaliśmy, wynika natomiast, że policja ma teraz do dyspozycji 103 tysiące etatów. Do ich wypełnienia brakuje 5647 funkcjonariuszy.
– Pod koniec grudnia będzie kolejny termin przyjęcia do policji i przypuszczamy, że liczba wakatów spadnie do około 3 procent. Jest bardzo prawdopodobne, że będzie to kolejny rok z najniższą liczbą wakatów od 27 lat – wyjaśnia młodszy aspirant Michał Gaweł z pionu prasowego centrali policji.
Jednak pustki?
Nasi rozmówcy tłumaczą jednak, że to będzie tylko krótkotrwały i czysto statystyczny efekt. – Policjanci zawsze odchodzą na emerytury w lutym i marcu, bo wtedy najmniej im zabiera fiskus z należnych odpraw. Czyli 1 stycznia można odchodzących liczyć jakby byli w służbie, choć w praktyce już ich nie ma – wyjaśnia nasz rozmówca. Jak dodają, skoro w naturalny sposób odchodzą każdego roku na emerytury (po niemal 30 latach służby) trzy tysiące policjantów, to wkrótce liczba wakatów może zbliżyć się do 10 tysięcy.
– Obrazowo mówiąc, to tak jakby w ogóle nie było policjantów w dwóch województwach – mówią nasi rozmówcy.
Słaby nabór
Z informacji zebranych w różnych jednostkach kraju wynika, że nie najlepiej poszedł nabór, który miał miejsce w listopadzie. I to mimo zmasowanej akcji propagującej służbę w policji, prowadzonej na stronach internetowych większości komend i w urzędach pracy. Nie udało się przyjąć zakładanej liczby funkcjonariuszy w Białymstoku (miano przyjąć 75, a udało się 29), Gdańsku (45/23), Gorzowie (30/17), Łodzi (65/29), Olsztynie (35/30), Szczecinie (70/31), Wrocławiu (85/52) i w Warszawie (150/64). Lepiej poszło w Katowicach (87/87), Kielcach (24/24), Lublinie (25/25), Poznaniu (85/85), Radomiu (65/65) i Rzeszowie (16/16). Tymczasem tylko na stołecznych ulicach już teraz brakuje ponad 800 funkcjonariuszy – z 10 tysięcy, którzy powinni pracować na bezpieczeństwo warszawiaków. – Aktualne pozostaje pytanie, ilu spośród zrekrutowanych wytrzyma służbę – dodają nasi rozmówcy.
Urzędowy optymizm
W oficjalnych odpowiedziach na nasze pytania komenda główna twierdzi, że nie ma problemów z liczbą kandydatów. Pion prasowy przekonuje, że mundurowi kadrowcy mają zarejestrowanych dalszych 20 tysięcy chętnych. Centrala policji przyznaje jedynie, że istnieje problem „jakości kandydatów”. – Niestety, jakość kandydatów jest z roku na rok słabsza i prawdopodobnie z tych zarejestrowanych do etapu końcowego dotrze 4, 5 tysięcy osób. Tylko na etapie badań psychologicznych z pozytywnym wynikiem przechodzi 20 proc. – brzmi odpowiedź rzecznika prasowego komendy głównej. Proces zatrudniania w policji składa się z kilku etapów. Trzeba przejść test psychologiczny, zdać egzamin sprawnościowy i zostać (wraz z rodziną) dokładnie sprawdzonym w policyjnych bazach danych.
Kilka lat temu ktoś, kto miał na koncie mandat, już odpadał. Dziś kandydatami zostają nawet tacy, którzy byli poszukiwani, mają też tak zwane notowania. Obniżamy po prostu kryteria, bo inaczej nie byłoby już naprawdę żadnych kandydatów – twierdzi policjant z komendy w Łodzi.
Kasa, stres i brak emerytury
O przyczynach braku chętnych do pracy w policji radnym z Kudowy powiedział komendant Dacyszyn. Policjant zaczynający służbę może liczyć na 1,6 tys. złotych pensji, później, po podwyżce, dostaje 2,1 tys. złotych lub 2,4 tys. – Później już długo nic – mówił komendant. Chodziło mu o to, że w służbie patrolowej trudno uzyskać wyższe wynagrodzenie. To możliwe dopiero po objęciu kierowniczych funkcji lub zrobieniu wymagającego kursu oficerskiego.
– Dziś na kasie w supermarketach można zarobić więcej. A kasjerowi nie grozi, że w pracy dostanie w twarz, będzie marzł, zajmował się trupami lub że prokurator będzie miesiącami prześwietlał jego decyzje – mówi nam jeden z funkcjonariuszy.
Podwyżki dla policjantów
Trudno także spodziewać się solidnych podwyżek dla policjantów, które uatrakcyjniłyby pracę w mundurze. Zmianę o 200-300 złotych zapowiada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jednak nie są to pieniądze, które przyciągnęłyby młodych do służby. – Trzeba pamiętać, że podwyżkę o złotówkę dla policjanta należy pomnożyć przez ich 103 tysiące i jeszcze przez 13 pensji. Innymi słowy, to wydatek minimum 1,3 miliona złotych z budżetu państwa – wyliczają nasi rozmówcy. Od 2012 roku znikł również magnes przyciągający chętnych w postaci korzystnych rozwiązań emerytalnych. Dziś policjant uzyskuje prawa emerytalne dopiero po 25 latach służby – a nie, jak było wcześniej, po 15. Ale i tak pierwszą emeryturę będzie miał wypłaconą dopiero gdy przekroczy 55. rok życia, czyli najczęściej po 30 lub nawet 35 latach służby. – Sztandarowym projektem wiceministra Jarosława Zielińskiego, który nadzoruje policję, jest otwieranie posterunków. Bywa jednak, że choć są otwierane z pompą, to i w nich brakuje ludzi – mówią nam policjanci. Jak sprawdziliśmy, taka sytuacja dotyczy posterunku w Michałowie (woj. podlaskie), który został otwarty w czerwcu tego roku. Pracować w nim miało siedmiu funkcjonariuszy, dotąd brakuje dwóch.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)