W służbach takich jak BOR polecenia nie muszą być wydawane indywidualnie – uznał Naczelny Sąd Administracyjny.
Zanim sprawa P.R., funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu, trafiła do NSA, próbowały ją rozstrzygnąć sądy niższej instancji. Bezskutecznie.
Pewnemu funkcjonariuszowi Biura Ochrony Rządu postawiono zarzuty dyscyplinarne. Chodziło o to, że od października 2013 r. do stycznia 2014 r. nie wykonał polecenia służbowego, które znalazło się w zarządzeniu szefa BOR. Borowiec nie powiadomił pełnomocnika ochrony o zaginięciu teczki z materiałami zawierającymi informacje niejawne, choć był do tego zobowiązany. Mając jednak na uwadze dotychczasowy przebieg służby, odstąpiono od wymierzenia funkcjonariuszowi kary.
Ten wniósł skargę do Wojewódzkiego Sadu Administracyjnego w Warszawie. Uzasadniał, że nie uwzględniono jego wniosku o uzupełnienie postępowania dowodowego; niepotrzebnie dwukrotnie wzywano go do zapoznania się z aktami postępowania dyscyplinarnego. Ponadto szef BOR uchylał się od wydania orzeczenia o umorzeniu postępowania.
W odpowiedzi na skargę szef BOR wnosił o jej oddalenie. Sprawa trafiła do WSA w Warszawie. Ten uznał skargę za zasadną, choć nie z przyczyn, które podnosił funkcjonariusz. WSA uznał, że błędnie przypisano funkcjonariuszowi czyn, którego miał się dopuścić. To nie była odmowa wykonania polecenia służbowego, tylko niewykonanie czynności.
– Aby mówić o odmowie wykonania albo o niewykonaniu rozkazu lub polecenia służbowego, musi wcześniej istnieć wydany konkretny rozkaz albo polecenie służbowe – uzasadniał WSA. I podkreślał, że rozkaz albo polecenie służbowe ma specyficzną cechę. Musi być bowiem skierowany wprost do konkretnego, określonego imiennie adresata – funkcjonariusza zobowiązanego do jego wykonania. Cechy takiej nie ma obowiązek wyartykułowany w ogólnym przepisie zarządzenia.
– W tej sprawie żaden przełożony nie wydawał polecenia rozkazu albo polecenia nakazującego powiadomienie pisemne pełnomocnika ochrony o fakcie zagubienia dokumentu.
Na P.R., jako na przełożonym komórki organizacyjnej, w której zaginęły dokumenty, ciążył natomiast obowiązek poinformowania na piśmie o tym fakcie pełnomocnika ochrony. Obowiązek ten wynikał jednak nie z rozkazu czy polecenia wydanego indywidualnie, ale z przepisu wewnętrznego określającego czynności (obowiązki) wszystkich przełożonych, którzy dowiedzieli się o zaginięciu.
W ocenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie skoro minister spraw wewnętrznych i administracji dokonał rozróżnienia, pomiędzy takimi czynami jak: odmowa wykonania albo niewykonanie rozkazu lub polecenia służbowego czy zaniechanie czynności służbowej to organ powinien te rozróżnienia odpowiednio stosować.
Prawidłowe sformułowanie opisu zarzucanego funkcjonariuszowi czynu ma fundamentalne znaczenie dla rozstrzygania sprawy, zwłaszcza w postępowaniu dyscyplinarnym – uważa WSA. Nie może ono zatem być ani dowolne, ani dorozumiane.
W efekcie WSA uchylił w całości zaskarżone orzeczenie. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten uchylił wyrok WSA i oddalił skargę. NSA uznał, że polecenie w takich służbach jak BOR nie muszą być wydawane indywidualnie. Może się znaleźć w zarządzeniu czy instrukcji, pod warunkiem że jego odbiorca jest skonkretyzowany – uznał NSA.
Sygnatura akt: I OSK 2562/15