Piłkarze ze złotej jedenastki Kazimierza Górskiego z niższymi emeryturami. Dezubekizacja

Medaliści igrzysk, reprezentanci Polski wpadli w tryby ustawy dezubekizacyjnej i dostaną niższe emerytury. Czym zawinili? Kiedy zdobywali medale i walczyli w biało-czerwonych barwach, byli zawodnikami milicyjnych klubów. A jeśli już nie żyją, mniej dostaną wdowy.

Ustawa dezubekizacyjna weszła w życie. Od 1 października każdy, kto jej podlega, dostanie znacznie zmniejszoną emeryturę. Dotyczy to także sportowców, którzy w czasach PRL występowali w klubach tzw. pionu gwardyjskiego.

Złota jedenastka do dezubekizacji

W Bydgoszczy to Polonia. W Poznaniu – Olimpia. Byli także Błękitni Kielce, Gryf Słupsk, Gwardia Warszawa i Arkonia Szczecin. Takich gwardyjskich klubów było kilkadziesiąt. Najbardziej znany z nich to krakowska Wisła.

Kazimierz Kmiecik jest jednym z najsławniejszych piłkarzy lat 70. Był członkiem słynnej reprezentacji Kazimierza Górskiego. Jest złotym medalistą igrzysk olimpijskich w 1972 roku w Monachium. Zdobył srebro cztery lata później w Montrealu. Stanął na podium mistrzostw świata w 1974 roku w Niemczech. Grał w Wiśle Kraków. Podlega dezubekizacji.
– Tak, jestem w takiej sytuacji – mówi 66-letni Kmiecik. – Liczę, że to się wyjaśni. To się musi wyjaśnić. Liczę, że decyzje zostaną zmienione. Muszą dojść do tego wniosku – dodaje.

Jak pan to odbiera? – pytamy.

– Dla mnie to na pewno krzywdzące. Dopóki się wszystko nie wyjaśni, na ten temat więcej nie chcę mówić – odpowiada. Kmiecik, jak każdy medalista igrzysk po ukończeniu 40. roku życia, dostaje od państwa specjalny dodatek olimpijski. Obecnie – 2620 zł. To nagroda za sportowe sukcesy osiągane w czasach PRL i w barwach Wisły. Za to, że jako zawodnik tejże Wisły w tych samych czasach był na mundurowym etacie, państwo obcięło mu emeryturę. Podstawowym piłkarzem olimpijskiej drużyny był rówieśnik Kmiecika, Jerzy Kraska – piłkarz warszawskiej Gwardii, kolejny zawodnik z milicyjnego klubu. W tej reprezentacji występował także Antoni Szymanowski – wówczas zawodnik Gwardii, ale znany z wieloletnich występów w Wiśle, gracz drużyny z MŚ 1974.
Przykład drugi. Z Bydgoszczy. Urszula Norkowska jest wdową po piłkarzu bydgoskiej Polonii Marianie Norkowskim – jednym z najlepszych napastników na przełomie lat 50. i 60., legendzie klubu. Norkowski, odznaczony już w III RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, zmarł 16 lat temu. Jako zawodnik Polonii, z etatem w milicji, podlega dezubekizacji. Urszula Norkowska też już ma decyzję o obniżeniu renty po mężu.

Walec dezubekizacji

– To idzie jak walec – mówi Leszek Tillinger, były szef żużlowej Polonii. Jego również dotknęła dezubekizacja. Zaczynał jako zawodnik Polonii, potem przez ponad 30 lat pracował w klubie, jako działacz, menedżer żużlowej drużyny, w latach 90. najlepszej w Polsce. Był też dyrektorem bydgoskiego klubu.

– Mam decyzję Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA o obniżce. Wszyscy dawni żużlowcy i piłkarze w Polonii tak mają, bo wszyscy byliśmy zatrudnieni na mundurowych etatach – dodaje.

Ministerstwo kilka miesięcy temu zleciło Instytutowi Pamięci Narodowej przegląd akt osobowych wszystkich funkcjonariuszy i sporządzenie informacji o „przebiegu służby na rzecz totalitarnego państwa”. Skontrolowano dokumenty niemal 200 tys. osób. Co czwarta według IPN podlega ustawie dezubekizacyjnej. Jest wśród nich znaczne grono sportowców.

Jeżeli ktoś miał mundurowy etat, ale był sportowcem, w aktach osobowych była adnotacja „oddelegowany do klubu sportowego” – mówi Tillinger.

Żużlowy działacz tłumaczy, jak działały gwardyjskie kluby. – Wszyscy zawodnicy, którzy byli np. w Polonii lub dostawali wynagrodzenie z gwardyjskiego pionu sportowego, znajdowali się na mundurowych etatach w milicji. Nikt nie miał jednak świadomości, że był przerzucany w karierze po kilkanaście razy z etatu na etat. Nie wiedzieli, gdzie byli podczepiani. Nawet nie wiedział, że na pół roku czy trzy miesiące trafił do służb – wyjaśnia.

„Pracowali” więc czasem w służbach lub instytucjach podlegających obecnie ustawie dezubekizacyjnej.
– W Polonii Bydgoszcz 90 proc. zawodników i kadry szkoleniowej oraz kierowników klubu było na etacie w milicji. Nie świadczyliśmy jednak pracy na rzecz milicji, tylko dla klubu. W kartotekach jest to napisane, ale dla IPN nie ma to znaczenia. Nie ma żadnego rozróżniania, to idzie jak walec – mówi Tillinger.
Od 1 października byli funkcjonariusze organów bezpieczeństwa PRL nie będą mogli dostawać więcej, niż wynosi średnia emerytura lub renta wypłacana przez ZUS. Emeryci – do 2100 zł brutto, czyli ok. 1700 zł na rękę, a renciści – maksymalnie 1640 zł brutto. Rodziny byłych pracowników SB będą dostawać nie więcej niż 1800-1850 zł brutto.

– Ja nawet pięciu minut nie pracowałem w wydziale komendy wojewódzkiej, tylko byłem w klubie, najpierw jako zawodnik, a potem pracownik i działacz – mówi Tillinger.

Kilka dni temu zapytałem Ministerstwo Sportu, czy przewiduje wnioski o odejście od stosowania ustawy dezubekizacyjnej w stosunku do sportowców lub ich rodzin występujących w barwach klubów gwardyjskich w czasach PRL. Na razie bez odpowiedzi.