Biedronka jest największym pracodawcą w Polsce. Zatrudnia ponad 65 tys. pracowników, których najmniejsze wynagrodzenia są o 26 proc. wyższe niż minimalna pensja krajowa. Płace to jeden z najważniejszych oręży, jakie ma dyskont w walce o pracownika na coraz ciaśniejszym rynku pracy.
Szef Jeronimo Martins o płacach w Polsce. Biedronka będzie rozważać kolejne podwyżki!
– Istnieje w Polsce presja na rynku pracy. Brakuje pracowników i ten problem dotyka nie tylko nas, ale różnych branż. Prowadzi to do presji na wzrost płac. A to z kolei oznacza wzrost dochodu rozporządzalnego, który przekłada się na portfele Polaków. Napięcia na rynku pracy ma więc swoje dobre i złe strony. Jednak w ciągu ostatnich 25 lat nie widziałem, żeby Polska tak szybko i tak dynamicznie się rozwijała. Biedronka to integralny element życia Polaków – przekonuje Pedro Soares dos Santos.
– Jeśli trzeba będzie podnieść wynagrodzenia naszym pracownikom, zrobimy to. Zresztą już doszło już do podwyżek na początku tego roku – podkreśla. Podwyżki wyniosły od 200 zł do 550 zł brutto w zależności od lokalizacji, stażu pracy i konkretnego stanowiska. To już czwarta podwyżka pensji w firmie w ciągu dwóch lat.
Jeronimo Martins Polska chwali się, że osoby rozpoczynające pracę w Biedronce na stanowisku kasjera na pełen etat będą mogły zarobić co najmniej 2650 zł brutto. Pierwsza podwyżka dla rozpoczynających pracę osób będzie przyznawana po roku pracy.
Po trzech latach kasjerzy mogą liczyć na kolejną, a ich zarobki mogą wzrosnąć do 2950 złotych brutto miesięcznie. Wysokość wynagrodzenia uzależniona jest również od miejsca wykonywania pracy. Przykładowo dla warszawskiego sprzedawcy-kasjera zarobki osiągają wartość nawet 3550 zł brutto po trzech latach pracy. Ponadto każdy sprzedawca-kasjer może otrzymać dodatkowo do 500 zł brutto uznaniowej premii kwartalnej w zależności od wyników.
– W związku z zakazem handlu w niedzielę nie przewidujemy zwolnień. Nie jesteśmy hipermarketem, który rzeczywiście bardziej może odczuć skutki wprowadzanych zmian. Jesteśmy blisko naszych klientów, w zasięgu 10 minut od ich domów, więc nie obawiam się, że zakaz drastycznie wpłynie na naszą sprzedaż – wyjaśnia i dodaje: niedziela nie stanowi kluczowego dnia handlu w naszej sieci. Co więcej, w Portugalii również obowiązywało ograniczenie w handlu, które zostało po jakimś czasie odrzucone ze względu na presję samych konsumentów, a nie detalistów. Czy może to się powtórzyć w Polsce? Według mnie może być różnie. Być może klienci zmienią swoje przyzwyczajenia.
Biedronka rozgląda się za wzrostem
– Wciąż widzimy, że jest miejsce na wzrost organiczny Biedronki. Kiedy się on wyczerpie, znajdziemy alternatywę, która będzie odpowiednia dla nas – tłumaczy Soares dos Santos. Koncern chce otworzyć 70 nowych sklepów Biedronka w 2018 r. Co więcej, firma rozważa również nowy kierunek ekspansji – Rumunię. – Analizujemy taką sytuację – mówi.
W ostatnich latach pojawiły się także sugestie, że Biedronka może trafić na polską giełdę. Prezes wcale nie zaprzecza takim doniesieniom. – Cały czas mamy to na naszym radarze. Te drzwi nie zostały całkowicie zamknięte. Ale musimy analizować, co się dzieje na rynku kapitałowym. Co do przejęć, zawsze analizujemy, co jest dostępne na rynku – twierdzi.
Biedronka jest fenomenem na skalę światową
Co więcej, zdaniem prezesa Polska wciąż pozostaje główną i „najlepszą inwestycją” spółki. – Jest to kraj, w który najbardziej uwierzyliśmy i jest on bardzo ważną częścią naszej działalności – cieszy się szef JM. To ma potwierdzenie w liczbach.
Biedronka wykręca 87 proc. wartości EBIDTA Jeronimo Martins. Sprzedaż w Polsce odpowiada z kolei za 67 proc. sprzedaży całości. Dyskont zresztą wciąż się rozwija. W 2017 r. zwiększył udziału w rynku o 1,7 pkt. proc., a sprzedaż wzrosła o 13,2 proc. do 11,1 mld euro. Bez nowych sklepów sprzedaż urosła z kolei o 8,6 proc. To pokazuje, że siła nabywcza rodaków ma się świetnie, a spadek bezrobocia, transfery socjalne rządu oraz podwyżki płac zasilają nasze portfele.