5 tysięcy 260 policjantów brakuje w garnizonach w całym kraju, a w samym województwie śląskim 1 kwietnia tego roku było aż 487 wakatów. Jeszcze bardziej niepokoi to, że w I kwartale do służby przyjęto zaledwie… 20 policjantów, a 212 odeszło z formacji. Dane, które opublikował niedawno przewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów województwa wielkopolskiego Andrzej Szary, odbiły się szerokim echem w środowisku policyjnym – pisze Patryk Drabek w weekendowym wydaniu Dziennika Zachodniego.
Okazuje się, że w całym kraju brakuje 5 tysięcy 260 funkcjonariuszy. W I kwartale tego roku przyjęto do służby 623 policjantów, a z mundurem pożegnało się aż 1623 stróżów prawa. Jak na tym tle prezentuje się województwo śląskie?
Niestety nie jest najlepiej. Od początku roku w garnizonie śląskim do służby przyjęto ledwie 20 policjantów, a odnotowano 212 zwolnień. W tej chwili w całym regionie brakuje 487 funkcjonariuszy policji, a to bezpośrednio przekłada się na bezpieczeństwo osób mieszkających w województwie śląskim. – Im więcej jest wakatów, tym mniej jest policjantów na ulicach miast. To idzie w parze – wskazuje Maciej Dziergas, wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów województwa śląskiego. – Martwi stosunek liczby przyjęć w porównaniu do odejść wartościowych i profesjonalnie przygotowanych do służby policjantów. Już od dawna zwracaliśmy jednak uwagę na kłopoty z doborem, a konkretnie z liczbą kandydatów oraz ich jakością – podsumowuje Maciej Dziergas. Dodajmy, że problemy są widoczne nie tylko w naszym regionie. W województwie wielkopolskim do służby przyjęto 16 funkcjonariuszy (odeszło 125), w województwie lubuskim policyjne szeregi zasiliło natomiast 14 mundurowych, a odnotowano tam 51 zwolnień. W województwie dolnośląskim na 163 odejścia przypadło z kolei 55 przyjęć. Niechlubnym liderem pod względem wakatów jest Komenda Stołeczna Policji (855), drugi jest Dolny Śląsk (557), a trzecie województwo łódzkie (503). Tuż za podium znajduje się województwo śląskie. Związkowcy podkreślają, że jedynym sposobem na osiągnięcie stabilizacji kadrowej w służbach mundurowych jest „radykalne zwiększenie nakładów na wzrost uposażeń funkcjonariuszy (mówi się o kwocie 650 złotych w przeliczeniu na jednego funkcjonariusza) z jednoczesnym przywróceniem uprawnień emerytalnych, jakie obowiązywały do 31 grudnia 2012 roku”. W związku z tym, że policjanci liczą na bardziej konkretne rozmowy w tej sprawie w ostatnich tygodniach mówi się o możliwym proteście, do którego mają przyłączyć się także przedstawiciele pozostałych służb mundurowych.
Ze związkowcami spotkał się minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński, ale trudno mówić o tym, by funkcjonariusze byli w pełni zadowoleni. Nastroje wciąż nie są najlepsze. W ciągu niespełna tygodnia ankietę na portalu internetowym NSZZ Policjantów wypełniło 11 tysięcy 752 funkcjonariuszy, a 99,5 proc. popiera wszczęcie ogólnopolskiej akcji protestacyjnej. To pokazuje, że wybuchł pożar, którego do tej pory nikt nie ugasił. Co gorsze, na horyzoncie nie widać osoby, która potrafiłaby to szybko zrobić.