Narada poświęcona jest analizie przypadków nadużycia siły przez policjantów w całym kraju.
– Podczas ostatnich kilku wideokonferencji komendant główny przypominał szefom komend wojewódzkich, że mają przeanalizować każdy taki przypadek ze swojego terenu. Szczególnej analizie mają zostać poddane trzy przypadki śmierci, które nastąpiły po policyjnych interwencjach. Oprócz śmierci Igora Stachowiaka chodzi o tragedie, które miały miejsce w Białymstoku i podwarszawskim Legionowie.
– Ten z Białegostoku jest szczególnie drażliwy, ponieważ tu również nikt nie poniósł odpowiedzialności, a nawet posypały się awanse w podlaskiej policji.
Chodzi o przypadek z kwietnia 2016 roku. Patrol policji został wezwany przez załogę karetki, która odmówiła zabrania 34-letniego mężczyzny do szpitala. Według ratowników, mężczyzna był pijany. Mężczyzna zaczął stawiać opór więc policjanci użyli wobec niego siły oraz gazu. Interwencję nagrali przechodnie, a ich filmy błyskawicznie obiegły cały internet. Już podczas policyjnej interwencji mężczyzna zaczął tracić oddech i funkcjonariusze musieli go reanimować. Jednak zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie umorzyła śledztwo w tej sprawie już w grudniu 2016 roku. Przyczyną było stwierdzenie przez prokuratora „braku znamion czynu zabronionego”.
Sam komendant wojewódzki policji w Białymstoku Daniel Kołnierowicz otrzymał awans na stopień generała w kilka miesięcy po tym zdarzeniu. Podobnie prokuratura nie dopatrzyła się błędów w interwencji policjantów z Legionowa, do której doszło w marcu 2016 roku. Tam policjanci operacyjni zauważyli transakcję narkotykową i chcieli zatrzymać jej uczestników. Przestraszony 19-latek połknął woreczek i zadławił się. Nie pomogła mu próba reanimacji.
Zdaniem MSWiA należy porozmawiać o sytuacji, jaka się wytworzyła po śmierci na wrocławskim komisariacie. To będzie miało wpływ na zaufanie Polaków do policji.