Prezes Zarządu Okręgowego PiS w Częstochowie i poseł na Sejm Szymon Giżyński zawiesił w członkostwie miejskiego radnego Alberta K. Radny miał wziąć udział w „ustawce” pseudokibiców pod Łodzią, czego efektem są prokuratorskie zarzuty za czynną napaść na policjantów oraz zmuszanie ich do odstąpienia od wykonywania czynności służbowych.
– W imię bezwzględnie przestrzeganych w Prawie i Sprawiedliwości zasad, zawieszam do czasu wyjaśnienia i rozstrzygnięcia sprawy, pana radnego Alberta K. – członka Wspólnoty Samorządowej – koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych 2014, w członkostwie Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości w częstochowskiej Radzie Miasta – napisał poseł Szymon Giżyński.
W krótkim oświadczeniu prezes zarządu okręgowego PiS w Częstochowie nie przesądza o winie radnego i zaznacza, że życzy „potwierdzenia jego wersji wydarzeń z 23 września 2017, pod Radomskiem”.
Do zdarzenia doszło jeszcze we wrześniu
Przypomnijmy, że o zamieszaniu częstochowskiego radnego w udział w „ustawce” pseudokibiców pierwszy poinformował „Super Express”. Do zdarzenia doszło 23 września w związku z odbywającym się tego dnia meczem piłki nożnej pomiędzy zespołami Puszcza Niepołomice a Stomil Olsztyn.
Policję monitorującą przejazdy grup kibiców zaniepokoiła grupa 40 pojazdów zjeżdżających do lasu w miejscowości Młynek w gminie Gidle. To miejsce, gdzie w promieniu kilku kilometrów przebiegają granice trzech województw: łódzkiego, śląskiego i świętokrzyskiego.
Policja podejrzewając, że może tam dojść do bijatyki kibiców, udała się na miejsce i przystąpiła do legitymowania grupy liczącej ponad 100 osób. W pewnym momencie około 40 mężczyzn zaczęło biec w kierunku funkcjonariuszy.
Policjanci, aby odeprzeć atak oddali strzał ostrzegawczy z broni osobistej, który miał zaalarmować pozostałych mundurowych, oraz kilka strzałów w powietrze z broni na gumowe kule. Użyli także gazu łzawiącego. 21 pseudokibiców Lechii Gdańsk, Śląska Wrocław, Rakowa Częstochowa i Stomilu Olsztyn zostało zatrzymanych. Wśród nich był częstochowski radny.
24 i 25 września radomszczańscy prokuratorzy postawili wszystkim zatrzymanym zarzuty czynnej napaści na policjantów oraz zmuszanie ich do odstąpienia od wykonywania czynności służbowych. Prokuratorzy zastosowali wobec wszystkich zatrzymanych dozory policyjne oraz zakazy opuszczania kraju. Podejrzanym grozi kara nawet do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
– To jedno wielkie nieporozumienie. Ja i moi koledzy nie czujemy się w ogóle winni i nie widzimy żadnego problemu. Mamy nadzieję, że sąd całą sprawę wyjaśni – tłumaczył na łamach „Super Express” Albert K.