Tylko w policji federalnej brakuje 5 tys. funkcjonariuszy. O odpowiednich kandydatów jednak trudno. Podobnie jest w niemieckich landach. Brandenburgia znalazła sposób – szuka kandydatów w Polsce.
Interwencja z powodu naruszania porządku publicznego. Policjanci Bojan Odjakow i Mikołaj Piątek obezwładniają awanturującego się mężczyznę. Obydwaj są wysoce skoncentrowani. Wszystko może się zdarzyć. – Trzeba pamiętać o własnym bezpieczeństwie, o aspektach prawnych. Jest duży stres – przyznaje Mikołaj.
23-letni Polak spod Warszawy i jego kolega Bojan są studentami Wyższej Szkoły Policji w Oranienburgu w Brandenburgii. Scenka, którą odgrywają, należy do praktycznego wykształcenia trzyletnich studiów. Mikołajowi dodatkowego stresu przysparza język. Po trzech semestrach mówi już wprawdzie znakomicie po niemiecku, ale bywają sytuacje, zwłaszcza w praktyce, kiedy czuje, że nie jest to jego język ojczysty. Ale poza tym jest bardziej niż zadowolony, że przerwał studia na SGH i przyjechał do Oranienburga. – Definitywnie nie żałuję, że się zdecydowałem na tę szkołę – zapewnia.
Walka o głowy
Policji w Niemczech dotkliwie brakuje personelu. Tylko w ubiegłym roku policjanci przepracowali 22 mln nadgodzin, w 2015 było to 20 mln. Policja federalna zaplanowała już 3 tys. nowych etatów. Tyle, że najpierw trzeba wykształcić nowych adeptów. Szkolenie zawodowe trwa 2,5 roku, studia 3 lata. Nowi policjanci nie podejmą więc pracy przed 2019 rokiem. – Latami oszczędzano, redukowano etaty, teraz wszyscy szukają ludzi, pracowników szuka też przemysł. Zaczęła się prawdziwa walka o głowy – mówi DW Michael Pechmann ze związku zawodowego policji Brandenburgii.
Sytuacja w krajach związkowych jest równie trudna, jak w policji federalnej. Brandenburgia szukała w ub.r. 175 nowych policjantów, przyjęła tylko 148. Nie dlatego, że brakuje kandydatów. Rocznie ubiega się o przyjęcie do policji w Brandenburgii ponad 6 tys. osób. – Zainteresowanie jest duże, ale nie wszyscy nadają się do tego zawodu. Nam chodzi o odpowiednich kandydatów, o najlepszych – podkreśla związkowiec Pechmann.
Według rektora szkoły w Oranienburgu Rainera Griegera blisko 40 proc. kandydatów odpada na testach psychologicznych, 30 proc. na teście sportowym, wielu przepada na dyktandzie.
Nadzieja w Polakach Brandenburgia ma najdłuższą, bo 250-kilometrową granicę z Polską, ciągle ma do czynienia z Polakami – sprawcami i ofiarami przestępstw, z obywatelami szukającymi pomocy w najróżniejszych, codziennych sprawach. Policje obydwu krajów od lat ściśle ze sobą współpracują, niemieccy funkcjonariusze uczą się nawet polskiego, ale to nie wystarcza.
– Ze dwa lata temu rozmawialiśmy z naszym prezydentem policji i powiedział wtedy: „Mamy tak dobre doświadczenia ze współpracy z Polską, przecież byłoby znakomicie, gdybyśmy mieli w naszych szeregach koleżanki i kolegów z polskim jako językiem ojczystym”. Byłoby to też zgodne z europejską ideą, żyjemy przecież wszyscy w jednej Europie – tłumaczy w rozmowie z DW Rainer Grieger. Tak zrodził się pomysł, by zachęcić do służby w Brandenburgii Polaków.
Brandenburska policja rozpoczęła intensywną kampanię informacyjną i agitacyjną, odwiedza szkoły w Polsce, kilka miesięcy temu uruchomiła specjalną stronę internetową po polsku https://polizei.brandenburg.de/pl. Po polsku odbywa się także rozmowa kwalifikacyjna i test na inteligencję, „zbyt emocjonalne, żeby Polacy mieli je robić już po niemiecku”, jak wyjaśnia rzecznik szkoły Robert Bechmann. Szkoła idzie Polakom na rękę. Wymagana jest znajomość niemieckiego na poziomie co najmniej B2, ale przed rozpoczęciem nauki szkoła oferuje intensywny kurs niemieckiego. Pomaga też w załatwianiu formalności. – Ma to być projekt, na którym skorzystają wszyscy – dodaje Bechmann.
Praca już czeka
Po pierwszej kampanii informacyjnej zgłosiło się około 60 kandydatów z Polski. Przyjętych zostało trzech, Mikołaj i jego koledzy. – Dobry odsetek – chwali rektor Rainer Grieger. Do końca marca trwa rekrutacja na październik. Ponad 50 osób z Polski już się zgłosiło. Bodźcem na pewno jest gwarantowane miejsce pracy – tak jak w Polsce, od chwili rozpoczęcia nauki student jest urzędnikiem państwowym i otrzymuje uposażenie, ale jeszcze ważniejsze są osobiste motywy. Mikołaj wolał jednak nie pracować za biurkiem, chciał wyjechać za granicę, zależy mu na znajomości języka. – Czy będę pracował w policji kryminalnej, czy drogowej, na razie mi wszystko jedno. Ważne, żebym miał możliwość mówić po polsku i pomagać Polakom w Niemczech argumentuje.
Cała trójka już jest wyczekiwana z tęsknotą. Placówki policji, zwłaszcza leżące przy granicy z Polską, intensywnie zabiegają o Polaków. Walka o głowy trwa.