ONET: chaos wokół kluczowej ustawy Błaszczaka.

MSWiA daje możliwość funkcjonariuszom służącym w III RP ubiegania się o „ułaskawienie” od ustawy dezubekizacyjnej. Problem w tym, że przepisy są niejasne, a sam resort ma problem z ich interpretacją – pisze Mateusz Baczyński Dziennikarz i Redaktor Prowadzący Onet Wiadomości 

„To będzie tylko jedna wielka manipulacja i zwykła uznaniowość. Dwóch funkcjonariuszy będzie miało podobny przebieg służby, a jednemu przyzna się to prawo, a innemu nie” – mówi Antoni Duda, prezes Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych
Eksperci twierdzą też, że MSWiA będzie miało problem z badaniem przebiegu służby funkcjonariuszy pracujących po 1990 roku. Mariusz Błaszczak nie będzie miał bowiem wglądu do tajnych dokumentów dotyczących np. pracy agentów wywiadu
MSWiA zapewnia, że szczegółowo zlustruje każdego funkcjonariusza, który złoży wniosek o „ułaskawienie”. Nie precyzuje jednak przepisów i nie wskazuje, kto dokładnie taką weryfikacją będzie się zajmował

Uchwalona w grudniu 2016 r. tzw. ustawa dezubekizacyjna przewiduje obniżenie świadczeń funkcjonariuszom do średniej ZUS (1700 zł na rękę), a niektórym nawet do minimum (730 zł). Chodzi o każdego, kto choć jeden dzień pracował w SB lub innych organach represji PRL (bez względu na to, jak długo taki funkcjonariusz służył potem w III RP).
Według szacunków MSWiA, obniżonych zostanie ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. policyjnych rent inwalidzkich i ponad 9 tys. rent rodzinnych. Informacje o przebiegu służby funkcjonariuszy będzie sprawdzać Instytut Pamięci Narodowej, który informował, że dotyczy to ponad 240 tys. osób.

Od miesięcy słychać jednak głosy oburzenia w związku z tą ustawą m.in. dlatego, że będzie ona dotykać wielu funkcjonariuszy, którzy zasłużyli się w III RP. Za sztandarowe przykłady podaje się tu takie osoby jak gen. Gromosław Czempiński (były szef Urzędu Ochrony Państwa), Wojciech Majer (były dyrektor Biura Operacji Antyterrorystycznych), Grażyna Biskupska (pierwsza kobieta na stanowisku szefa wydziału zwalczania terroru kryminalnego warszawskiej policji) czy policjantów rannych w głośnej strzelaninie w Magdalence (poważne obrażenia odniosło tam aż 17 funkcjonariuszy).
Zapewne z tego powodu resort zdecydował się stworzyć pewną „furtkę” w ustawie. Artykuł 8a mówi o tym, że szef MSWiA może odstąpić od stosowania ustawy wobec osób pełniących „krótkotrwałą służbę przed dniem 31 lipca 1990 r.” oraz „rzetelnie wykonujących swoje zadania i obowiązki po dniu 12 września 1989 r., w szczególności z narażeniem zdrowia i życia”. Te niejasne przepisy budzą jednak wiele kontrowersji.
– To jest kuriozalne, żeby tak nie doprecyzować przepisów. Co to znaczy krótkotrwała służba? Tydzień? Dwa? Pięć lat? – oburza się Zdzisław Czarnecki z Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP. – Kolejne niejasne pojęcie to służba „z narażeniem zdrowia i życia”. Pracowałem w wydziale do walki z przestępczością zorganizowaną i wiem, że 99 proc. funkcjonariuszy pracowało z narażeniem życia i zdrowia – dodaje.

– Jak mawia przysłowie – łaska pańska na pstrym koniu jeździ. W związku z tym, to jest absolutnie nie do przyjęcia. To będzie tylko jedna wielka manipulacja i zwykła uznaniowość. Dwóch funkcjonariuszy będzie miało podobny przebieg służby, a jednemu przyzna się to prawo, a innemu nie – argumentuje z kolei Antoni Duda, prezes Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych.

MSWiA: będziemy szczegółowo analizować przebieg służby każdego funkcjonariusza

Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do MSWiA. Odpowiedzi nie rozwiewają jednak wszystkich wątpliwości.

„Ocena w zakresie »krótkotrwałej służby « i »rzetelnego wykonywania zadań i obowiązków « będzie dokonywana przy wzięciu pod uwagę całokształtu służby i zebranych dowodów. Analiza dokumentów będzie obejmowała zarówno ocenę osiągnięć w służbie, w tym otrzymywanych orderów, odznaczeń, awansów, wyróżnień, nagród, a także opinii i ocen pełnionej służby, jak również uwzględni ewentualne naruszenia dyscypliny, kary dyscyplinarne czy wyroki sądów” – czytamy w odpowiedzi nadesłanej nam przez ministerstwo.

„Analiza »narażenia zdrowia i życia « obejmowała będzie zarówno odniesione rany, nabyte kontuzje i choroby, ale także udokumentowane sytuacje w trakcie służby, które wiązały się z narażeniem zdrowia i życia, ale wykraczającym poza zwykłe narażenie wynikające z samego pełnienia służby w danej formacji, w tym służby z bronią i w trudnych warunkach” – tłumaczy resort.

Nie udało nam się jednak uzyskać odpowiedzi na pytanie, kto dokładnie będzie weryfikował i analizował te wnioski, jak również ilu funkcjonariuszy zwróciło się już z taką prośbą do MSWiA. Trudno też wywnioskować z powyższych odpowiedzi, co resort uzna za „krótkotrwałą” służbę w PRL.

Co ciekawe, na podobne pytania ze strony Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP, ministerstwo odpowiedziało, że szczegóły dotyczące tego zapisu, zostaną przedstawione w czerwcu. Może to świadczyć o tym, że MSWiA samo ma problem z jego interpretacją.
– Nie ma w tej chwili żadnych procedur związanych z artykułem 8a, nie została też wydzielona żadna komórka w ministerstwie, która miałaby się zająć tymi wnioskami. To jest taki zapis sobie a muzom – mówi Antoni Duda. – My uważamy, że powinien zostać powołany niezależny zespół, który będzie oceniał te wnioski w sposób rzetelny. Ale przecież nie będziemy poprawiać za nich przepisów, które oni sami uchwalili – dodaje Czarnecki.
Wątpliwości wokół artykułu 8a jest jednak więcej. Prawnicy Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP zwracają uwagę, że nie przewidziano, jak MSWiA ma badać przebieg służby funkcjonariuszy po 1990 roku. Minister chcąc wydać decyzję, będzie musiało bowiem zapoznać się z dokumentacją, która jest objęta ochroną i do której dostępu minister nie ma, ponieważ ustawa mu takiego uprawnienia nie nadaje.

Chodzi na przykład o pracowników wywiadu, którzy pozyskiwali i prowadzili informatorów za granicą, np. w placówkach dyplomatycznych albo w tajnych operacjach w ramach misji zagranicznych NATO. Chcąc skorzystać z artykułu 8a, musieliby oni przedstawić zeznania swoich przełożonych, tajnych współpracowników i dokumentację z operacji specjalnych. A szef MSWiA nie ma prawa wglądu do takich informacji.

„Można wyobrazić sobie sytuację, że funkcjonariusz pracujący w SB, a następnie w Urzędzie Ochrony Państwa lub Agencji Wywiadu będzie domagał się uznania go za uprawnionego do skorzystania z »dobrodziejstwa « art. 8a na podstawie dokumentów świadczących o tym, że pozyskał do tajnej współpracy na rzecz RP jakiegoś wysokiego urzędnika Federacji Rosyjskiej. Tego typu dokumenty, które mogłyby świadczyć o wykonywaniu rzetelnie obowiązków przez funkcjonariusza, mogą stawiać w kłopotliwej sytuacji Polskę, nasze zobowiązania sojusznicze lub też relacje z innymi państwami” – argumentują w swojej analizie prawnej przedstawiciele federacji.

– Ten artykuł 8a miał pokazać dobrą twarz tej władzy. Ale on musi zostać precyzyjnie sformułowany, bo inaczej wygląda jak przepis przygotowany dla „swoich”, czyli tylko dla tych funkcjonariuszy, którym jest po drodze z obecną władzą – mówi Zdzisław Czarnecki. – W tym momencie wygląda to jak pusty zapis, który będzie rozpatrywany w „Koszalinie”, czyli w koszu – konkluduje Antoni Duda.