W Komendzie Wojewódzkiej Policji przekonują, że mobbing to zjawisko marginalne. Związkowcy uważają, że problem nie jest właściwie badany. Pomocy szukają w sądzie administracyjnym – informuje Gazeta Wyborcza w artykule zatytułowanym: „Dokuczają, wyśmiewają i obrażają.
Czy w łódzkiej policji jest mobbing? Gazeta cytuje wypowiedzi przewodniczącego Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Łodzi Krzysztofa Balcera.
Informacje o mobbingu napływają z całego województwa. Jadę właśnie w tej sprawie do Kutna. Od ośmiu miesięcy komenda wojewódzka nie umie wyjaśnić, co zaszło w Piotrkowie. W zeszłym tygodniu policjantka poinformowała nas i kadry, że mobbing jest w samej komendzie wojewódzkiej – mówi Krzysztof Balcer, przewodniczący łódzkiego zarządu wojewódzkiego związku zawodowego policjantów.
Do „Wyborczej” zgłosili się policjanci z łódzkiego komisariatu. Mówili, że są wyśmiewani przez komendanta. Wytaczane są im rzekomo niesłuszne dyscyplinarki, nie mają szansy na wolny weekend. Dostają tyle pracy, że nie mają szans, żeby wykonać ją na czas. Mieli usłyszeć, że są „żałosnymi niedojdami”. Jeśli szef chce dokuczyć, to każe robić rzeczy, których nikt nas nie nauczył lub poniżej naszych kompetencji. Kryminalni wskakują w mundury i jeżdżą na patrole.
Gazeta opisuje przypadek niewyjaśnionej i nierozstrzygniętej przez sprawy policjanta z Policjanta z komendy miejskiej w Piotrkowie Trybunalskim, który twierdził, że jest poniżany i ośmieszany w obecności kolegów przez zastępcę naczelnika wydziału kryminalnego. Strony nawzajem obrzucają się oskarżeniami, a sprawa najpewniej skończy się w sądzie. Śledztwo wszczęła już Prokuratura Rejonowa w Radomsku. Komisja antymobbingowa komendy wojewódzkiej sprawy nie umie wyjaśnić od czerwca 2017 roku.
Procedury antymobbingowe w garnizonie zostały uruchomione w 2013 roku. Stosuje się je dopiero wtedy, gdy mobbing wykażą anonimowe ankiety i rozmowa z przełożonymi. Jak często się to dzieje? W ciągu ostatnich lat na 23 komendy procedury uruchamiane były tylko dwa razy. W 2017 roku w KMP w Piotrkowie Trybunalskim (postępowanie w toku) i w 2016 roku w KMP w Łodzi, gdzie ostatecznie nie potwierdzono mobbingu – komentuje Gazeta.
Jak informuje GW policjanci nie ufają komisji antymobbingowej, którą powołuje komenda wojewódzka. Po pierwsze dlatego, że nikt nie chce zdradzić im wyników ankiet. Komendant po prostu informuje, że mobbingu nie ma. O dostęp do wyników podobnych kwestionariuszy wnioskował także związek zawodowy. Bez skutku. Związkowcy złożyli pozew w Sądzie Administracyjnym. Chcą zmusić komendanta wojewódzkiego, żeby ujawnił wyniki jako informację publiczną.
Komisja antymobbingowa składa się jedynie z przedstawicieli samego pracodawcy. Powinien być w niej ktoś postronny, na przykład spoza policji lub z innego garnizonu – mówi Balcer.
Rzetelnych danych na temat mobbingu w policji nie ma. Według komendy wojewódzkiej problem jest marginalny. Tymczasem policjanci, związek zawodowy, a nawet pracownicy naukowi są innego zdania. Do niedawna po porady psychologiczne zgłaszali się tylko starsi policjanci. Wypaleni pracą lub tacy zaraz przed emeryturą, którzy potrzebowali zwolnienia. Teraz przychodzą głównie młodzi, którzy boją się przełożonych.
Cytowana przez Gazetę Dr Mościcka-Teske potwierdza, że w ostatnich latach największych problemem stały się niuanse w relacjach międzyludzkich, w tym właśnie zjawisko mobbingu.
– Do policji wchodzi nowe pokolenie. Za naszych czasów nie było czegoś takiego jak mobbing. Rozkaz to rozkaz. Ale policja musi nadążać za zmieniającymi się warunkami rynku pracy. Dziś policjant nie jest już tak atrakcyjnym zawodem jak kiedyś. Jeśli nie poprawimy atmosfery, niewielu będzie chciało służyć w policji. Procedury działają kiepsko, nikt nie informuje o wynikach ankiet, ludzie są coraz bardziej sfrustrowani – mówi Balcer.