Dopóki hejterzy nie będą mieć nad sobą bata, dalej będą to robić.

Z zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wpłynęło do ministra sprawiedliwości pismo z wnioskiem o powołanie komórek do zwalczania agresji wobec personelu medycznego. Miałyby funkcjonować na wzór działających w prokuraturach regionalnych i okręgowych komisji zajmujących się sprawami karnymi związanymi z błędami lekarskimi – piszą Agata Szczepańska i Paulina Nowosielska w dzisiejszym wydaniu Gazety Prawnej w artykule zatytułowanym: “Hejt ścigany z urzędu? Medycy żądają narzędzi do obrony”

– Dopóki hejterzy nie będą mieć nad sobą bata, dalej będą to robić – przekonuje OZZL. Teraz w jego ocenie nie ma szans na szybką interwencję – można zgłosić takie zachowania organom ścigania i czekać. Tymczasem skala hejtu narasta. Dotarło do OZZL kilkadziesiąt sygnałów. – Dziś wpłynął kolejny. Dotyczy pracownika ochrony zdrowia, którego sąsiedzi zażądali, by się wyprowadził.

Centrale organizacji lekarzy, pielęgniarek, ratowników, diagnostów chcą mówić jednym głosem o epidemii, sytuacji środowiska i wspólnie walczyć z hejtem. Choć nie wszyscy tak samo oceniają skalę zjawiska. – Informacje o takich przypadkach czerpiemy raczej z mediów społecznościowych niż z bezpośrednich zgłoszeń.

Propozycję OZZL zamierza poprzeć Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych. Przypadki z ostatnich tygodni można mnożyć. Zniszczony samochód, zdemolowane drzwi do mieszkania. W Krasnymstawie pielęgniarki z tamtejszego DPS, gdzie nie ma koronawirusa, są wypraszane ze sklepu, ludzie się od nich odsuwają. Czują się jak trędowate.

Również Polskie Towarzystwo Ratowników Medycznych popiera pomysł lekarzy, ale wskazuje również inne rozwiązanie. Wpisanie ratowników, pielęgniarek czy lekarzy do katalogu funkcjonariuszy publicznych, o których mówi art. 115 par. 13 k.k.

Cytowani w tekście prawnicy podkreślają, że w specustawie dodano też szczególne środki ochrony dla medyków. Jeśli hejt spotyka ich w związku z wykonywaniem zawodu, mogą dodatkowo żądać dla sprawcy m.in. zakazu publikacji obraźliwych treści w internecie (art. 276a k.p.k.). Jeżeli sprawca nie zastosuje się do tych środków, może być nawet tymczasowo aresztowany. – Są przepisy, ale problemem jest ich egzekwowanie – mówi. – Organy ścigania nie chcą się takimi sprawami zajmować, zgłaszający je medycy często słyszą, że to nie jest sprawa dla policji, są odsyłani na drogę cywilną. To oznacza sądową batalię nierzadko trwającą kilka lat. Zdaniem prawnika sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby hejter był piętnowany, ale obecnie zdarza się, że słyszy brawa. To efekt powszechnego strachu przed zakażeniem i braku zrozumienia dla sytuacji medyków. Potrzebne są zdecydowane reakcje, które możliwe są na gruncie obowiązującego prawa. Być może potrzebne są szkolenia, może odgórne wytyczne.

Prokuratury Krajowa przygotowuje odpowiedź na wniosek OZZL – informują autorki artykułu.
Cytowani w artykule politycy uważają, że przed chamstwem nie ma skutecznej ochrony – szef sejmowej komisji zdrowia opowiada, że sam dostał niedawno e-maile, które są zbiorem wyzwisk i sugestii, którymi mogłaby się zająć prokuratura.

Jak widać, inicjatywa naszych Kolegów z Olsztyna znajduje uzasadnienie także w innych grupach zawodowych, z którymi w dobie koronawirusa policjanci ściśle współpracują.

Omówienie (jp)

Cały artykuł pod poniższym linkiem: