Brakuje pieniędzy na leczenie policjanta rannego w strzelaninie w Wiszni Małej

Brakuje pieniędzy na leczenie policjanta rannego w strzelaninie w Wiszni Małej

Policjanci zbierają pieniądze na leczenie i rehabilitację kolegi postrzelonego przy bankomacie w Wiszni Małej w grudniu ubiegłego roku. Policjantowi ranionemu na służbie prawo nie gwarantuje nic: ani leczenia, ani rehabilitacji. Jest zdany na łaskę przełożonych i kolegów.
Mateusz od kilku lat był antyterrorystą. W nocy z 2 na 3 grudnia ubiegłego roku został ranny w czasie akcji przy okradanym bankomacie w Wiszni Małej. Kula z kałasznikowa trafiła go w biodro i ma bezwładną nogę. Czeka na przeszczep nerwu. Jeżeli to pomoże, konieczna będzie długa rehabilitacja.

Turniej na Niskich Łąkach

– Chcemy zrobić wszystko żeby doszedł do pełnej sprawności – opowiadają koledzy Mateusza.
W akcję zbierania pieniędzy dla rannego policjanta włączył się jego brat. Też antyterrorysta, ale z dużo większym doświadczeniem w służbie. Potrzeba jakieś 90 tysięcy złotych – szacują dziś. Choć naprawdę ciężko to wyliczyć, bo nie wiadomo, czy powiedzie się operacja i jakich zabiegów będzie wymagać ranny funkcjonariusz. W kwietniu policjanci organizują we Wrocławiu Charytatywny Turniej Piłkarski. Jego patronem będzie poległy w Wiszni antyterrorysta Mariusz „Kozi” Koziarski. Na Niskich Łąkach wystartują drużyny reprezentujące różne policyjne służby, w tym przedstawiciele pododdziałów antyterrorystycznych policji z całej Polski. Każdy uczestnik turnieju ma wpłacić 60 złotych. Te pieniądze pójdą na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji postrzelonego na służbie antyterrorysty Mariusza.

Piotr Malon

Witamy w Polsce
Ale dlaczego koledzy policjanci muszą zbierać pieniądze? Dlaczego po prostu tych pieniędzy nie zapłaci skarb państwa? – dopytujemy. – No to witamy pana w polskiej rzeczywistości – odpowiada Piotr Malon, szef policyjnych Związków Zawodowych z Dolnego Śląska. – Policjant nie ma żadnego zabezpieczenia ze strony systemu – przyznaje. – Doświadczamy tego teraz na skórze kolegi. Narodowy Fundusz Zdrowia nie pokryje wszystkich kosztów, jakie są niezbędne. Stąd zbiórka pieniędzy i akcja. Piotr Malon dodaje, że związkowcy też włączyli się do pomocy dla antyterrorysty. Dali pieniądze na pomoc w organizacji charytatywnego turnieju.

Resort: Ależ my pomagamy.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekonuje nas, że to nie tak. Resort i policja pomagają jak mogą. „Wszyscy funkcjonariusze Policji ranni podczas akcji w Wiszni Małej zostali objęci kompleksową opieką medyczną i psychologiczną, jak również otrzymali pomoc finansową” – napisali w odpowiedzi na nasze pytania. Najciężej ranny policjant – czyli, jak rozumiemy, nasz Mateusz – dostał zapomogi z ministerstwa, od Komendanta Głównego oraz od Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu. Łącznie 30 tysięcy złotych. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji wystąpił do Ministra Zdrowia o wyrażenie zgody na niestandardową procedurę wykonania jednego z zabiegów, któremu musi zostać poddany funkcjonariusz. Koszty leczenia i rehabilitacji zostaną pokryte ze środków publicznych. Do dyspozycji funkcjonariusza oddano możliwość skorzystania z transportu na rehabilitację i zabiegi medyczne. Wreszcie będzie jeszcze odszkodowanie a potem możliwość ubiegania się o zwrot dodatkowych „udokumentowanych kosztów” leczenia i rehabilitacji. Ale, jak widać, to mało. Poza tym, wciąż bez odpowiedzi pozostaje pytanie: czy powinno wynikać z przepisów, że wszelkie koszty leczenia i rehabilitacji, wszelkimi dostępnymi w medycynie metodami, pokrywa państwo. By nie było tak, że minister prosi innego ministra o zgodę na „niestandardowy zabieg”. Rozmawialiśmy z wieloma policjantami. Wszyscy przyznają nam rację. Tak właśnie powinno być. Ale nie jest. Owszem, widzą działania ministerstwa, ale to nie wystarczy. Dlatego to koledzy zbierają pieniądze.

Akcja w Wiszni Małej

Ranny Mateusz na akcji w Wiszni Małej był „tarczowym”. Szedł jako pierwszy w szyku bojowym. Trzymał tarczę balistyczną. Antyterroryści pochodzili do bankomatu, w którym miał być ukryty złodziej. Co się stało? Wersji jest wiele. Jedna z nich – naszym zdaniem prawdopodobna – zakłada, że przed szyk antyterrorystów wyszedł policjant kryminalny. Miał otworzyć drzwi do pomieszczenia technicznego, znajdującego się z tyłu za bankomatem. Ale nikt nie wiedział, że złodziej ma kałasznikowa. Gdy drzwi się otworzyły przestępca zaczął strzelać. Według informacji, które uzyskaliśmy, uciekający przed ogniem policjant kryminalny wpadł na tarczę. Przesunął ją, odsłaniając schowany za nią oddział antyterorystyczny. Wtedy właśnie zginął Mariusz Koziarski „Kozi”. A Mateusz został poważnie ranny. Dziś jego koledzy chcą zrobić wszystko, żeby mógł wrócić do służby.