Policjantka z Poznania została skazana.

Poznański Sąd Okręgowy utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji i uznał winę policjantki z Poznania oskarżonej o składanie fałszywych zeznań. Marta Cichocka została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu i 3-letni zakaz wykonywania zawodu. Wyrok jest prawomocny, ale policjantka zapowiada, że będzie nadal walczyć

Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji i skazał policjantkę Martę Cichocką na pół roku więzienia w zawieszeniu oraz 3-letni zakaz wykonywania zawodu. Kobieta odpowiadała za składanie fałszywych zeznań. W uzasadnieniu sąd podkreślił, że policjanci popełniają błędy w pogoni za wynikami i statystykami.

– Wina oskarżonej nie budzi wątpliwości. Marta Cichocka wykonuje zawód zaufania publicznego, dlatego społeczna szkodliwość czynu jest wysoka.

Nie bez powodu policjantów nazywa się stróżami prawa i wszyscy jako członkowie społeczeństwa chcemy, aby właśnie tak traktowali swój zawód. Często to właśnie funkcjonariusze policji są jedynymi świadkami przestępstwa. Wszyscy powinniśmy sobie życzyć, żeby osoby wykonujące ten zawód były więc uczciwe, a wszystkie przejawy nieuczciwości powinny być napiętnowane – uzasadniła sędzia Agata Adamczewska.

I dodała: Przy okazji tej sprawy trzeba zasygnalizować niepokój związany z systemem pracy policjantów. Być może rozliczanie funkcjonariuszy z liczby wykrytych przez nich przestępstw i wykroczeń powoduje, że dochodzi do patologii, jaką jest zdobycie za wszelką cenę uznania przełożonych.

Z decyzją sądu nie zgadza się oskarżona policjantka, która zapowiedziała, że zamierza nadal walczyć. – Myślę, że w tej sprawie zadziałały znajomości. Kobieta, którą zatrzymałam, powoływała się na liczne znajomości w sądzie i prokuraturze. Mówiłam o tym od samego początku. Ten wyrok oznacza dla mnie nie tylko koniec pracy w policji, ale też to, że teraz każdy policjant, kiedy zatrzyma kogoś do kontroli, a kierowca odmówi przyjęcia mandatu, może również stanąć przed sądem. Policjanci są oburzeni, nie wiem, czy będą chcieli dalej pisać mandaty – mówi Marta Cichocka. I dodaje: Będę się odwoływać, bo jeszcze mam cień nadziei i wierzę w sprawiedliwość.

Skazana policjantka odniosła się także do opinii sądu, co do pogoni za wynikami. – Pracuję w wydziale prewencji i u nas nie ma statystyk. Jesteśmy m.in. od zabezpieczania meczów i imprez masowych. To, że wyjeżdżamy na ulice i reagujemy na wykroczenia, jest naszym obowiązkiem. I to zrobiliśmy w tym przypadku. Drugi raz gdybym miała taką sytuację, zrobiłabym to samo. Kobieta jechała przed nami, korzystała z telefonu komórkowego i gwałtowanie zahamowała. To było wykroczenie – dodaje policjantka z Poznania.

Przypomnijmy, że sprawa sięga sierpnia 2014 roku. Wówczas Marta Cichocka podczas służby zatrzymała do kontroli samochód. Powodem było to, że według policjantki kobieta, która go prowadziła, korzystała w czasie jazdy z telefonu komórkowego, a następnie, zawracając w niedozwolonym miejscu, zmusiła radiowóz do gwałtownego hamowania. Kontrolowana najpierw zgodziła się przyjąć mandat, jednak po chwili zmieniła zdanie, a sprawa trafiła do sądu. Sąd rozpatrzył sprawę trzy miesiące po tym zdarzeniu. Najpierw uznał, że kobieta jest winna wykroczenia i nałożył na nią 1000 złotych kary, jednak po odwołaniu – uniewinnił ją, a zarzuty usłyszała policjantka. Prokuratura oskarżyła ją o składanie fałszywych zeznań, uznając, że to prawie niemożliwe, by z mercedesa sprintera, którym jechała Marta Cichocka, przez tylną szybę pojazdu kierowcy można było zobaczyć, że kobieta trzyma w ręce telefon. Sąd ostatecznie skazał poznańską policjantkę na pół roku więzienia w zawieszeniu i 3-letni zakaz wykonywania zawodu, co zamyka jej drzwi do kariery w policji. Podczas rozprawy odwoławczej, która odbyła się 11 kwietnia w Poznaniu, w sądzie pojawiły się tłumy policjantów z całej Polski. Twierdzili, że przyjechali wesprzeć koleżankę z pracy, bo każdy z nich może znaleźć się wkrótce na jej miejscu. Już teraz coraz częściej spotykają kierowców, którzy nie przyjmują mandatów i to funkcjonariuszom grożą sądem. Dziś w sądzie ponownie pojawili się przedstawiciele policji.
– Oczekiwałem umorzenia postępowania sądowego. Z informacji, które miałem od obrońcy policjantki wynikało, że dowody na jej winę są wątpliwe. Muszę się zgodzić z tym wyrokiem, choć jest on dla nas trochę druzgocący – przyznaje Andrzej Szary, szef związku zawodowego policjantów w Wielkopolsce. Jak mówi, ważne dla policjantów jest uzasadnienie sądu. – Faktycznie jest ten element pogoni przez funkcjonariuszy za wynikami i mogą popełniać błędy, ale w tym wypadku uważam, że wyrok jest zbyt surowy, a sąd nie uwzględnił wszystkich okoliczności na korzyść oskarżonej – dodaje.